Czas wolny to ten, kiedy nie musimy pracować. Czas wolny to ten, którego mamy najmniej. A skoro tak, powinniśmy wykorzystywać go jak najlepiej. Co oczywiście nie skutkuje. Czas wolny poświęcamy głównie na mało konstruktywne nicnierobienie. Kiedy mamy mnóstwo pracy obiecujemy sobie, że w momencie kiedy już ją wykonamy zaczniemy sprawiać sobie przyjemności, których zaniechaliśmy. Mnożymy ochotę i pragnienia, snujemy wizje cudownie spędzonego weekendu czy dnia. W cięższych chwilach pocieszamy się samą myślą, że istnieje nagroda za nasz trud. Mamy mnóstwo zaległości w organizowaniu sobie przyjemnych chwil. Więc odliczamy do nich czas. A później okazuje się, że jesteśmy tak zmęczeni, że nie stać nas na organizowanie czegokolwiek. Nasze plany o spędzeniu wymarzonego weekendu pozostają marzeniami. I ciągle pęcznieją. A tymczasem oglądamy telewizję i malujemy paznokcie. Do teatru się nie chce, bo teatr jest poza domem. Na spacer się nie idzie, bo bezcelowe łażenie jest bezcelowe. Kino kosztuje, a film można przecież ściągnąć za darmo. Książka nie teraz, bo to przecież czas wolny, czas relaksu.
Są i tacy, którzy wolny czas organizują w pełni aktywnie. Niektórzy wyjeżdżają w odległe miejsca, planując i organizując wycieczkę dużo wcześniej. Inni spontanicznie pakują plecak i ruszają stopem w świat. Są tacy, którzy w wolnym czasie odwiedzają miejsca sobie nieznane, by poszukać w nich inspiracji wartych ujęcia na fotografii. Jeszcze inni zakładają kapele garażowe. Pieką ciasta. Piszą wiersze. Jeżdżą na deskorolce, malują obrazy, słowem: rozwijają się. Ale tych nie ma znowu tak wielu. Dowiadujemy się o nich z książek, z gazet, internetowych forów, podziwiamy ich zdjęcia z podróży na blogu, doczytujemy najdrobniejsze szczegóły eskapady. I zazdrościmy. Tym, którzy są odlegli i zupełnie od nas różni. Tym, którzy sami sobie dotrzymują słowa. Konsekwentnie dążą do założonych celów. Zazdrościmy im, bo to nie nam przysługuje rozwój duchowy. I wydaje nam się, że dla nas za późno jest na naukę gry na fortepianie, że teraz będzie już trochę wstyd pójść na kurs tańca i że ta książka, którą chcę napisać od kilku lat, chyba ostatecznie nie doczeka wyjścia z szuflady, są przecież osoby piszące dużo lepiej. Naszą pasją na wolny dzień staje się obserwowanie czyjejś pasji. Wygodnie w fotelu, z laptopem na kolanach, patrzymy jak inni zdobywają szczyty gór, jeszcze inni dzielnie pracują na piękną figurę, ktoś projektuje buty, a ktoś inny wpada na genialny pomysł, by wyrazić siebie na billboardzie. To nie dla nas, myślimy sobie. To dla ludzi wybitnych. Mając więc wolny czas po prostu go przeczekujemy, a kiedy znowu przytłoczy nas nadmiar obowiązków zaczynamy obiecywać sobie, że kolejną dostępną nam godzinę spędzimy zupełnie inaczej.
Brakuje nam odwagi. Brakuje nam pomysłów. To nasz podstawowy deficyt. O swoich marzeniach dowiadujemy się przypadkowo, bo w przestrzeni kulturowej istnieje zamknięty (choć spory) zbiór dostępnych możliwości. Wybieramy więc spośród tego, co dane. Naśladując innych, znając definicję, nie tworząc nowych. Ale to nic, póki w jakiś sposób jesteśmy usatysfakcjonowani. Większość ludzi na co dzień wykonuje zawód, którym pogardza lub który go nie zadowala. Pracuje więc po kilka lub kilkanaście godzin, a czas, który zostaje mu na resztę dnia trawi na odpoczynku. Spośród dostępnych form odprężenia wybiera film pełnometrażowy lub youtubowy. Wybiera śmiech fundowany bashem lub wykopem. Wybiera rozmowy o niczym, piwo pod ogłupiającą telewizję. Rzadziej książkę i odmładzającą maseczkę. Przyzwyczajamy się do spędzania czasu w taki sposób, jakiego nauczyliśmy się przez lata. Niechętnie przyzwyczajenia zmieniamy. Wiąże się to z ryzykiem zawodu, a tym samym utratą czasu. Wiąże się z brakiem pieniędzy, które można wydać na nową opcję. Nie chodzimy więc na spacery, bo spacer musi mieć finał przy mrożonej kawie z bitą śmietaną. Nie chodzimy do restauracji, bo pizzę można zrobić taniej i dla większej ilości osób w domu. Piwo w knajpie kosztuje siedem złotych, wiec za tę cenę mamy prawie trzy, które – dla odmiany – możemy wypić na balkonie.
Nuda jest wygodna. Przyzwyczajenie daje poczucie bezpieczeństwa. Brak ryzyka pozwala stwierdzić, że aktualnie wypoczywamy. A jak już odpoczniemy może uda się znaleźć odrobinę wolnego czasu. A wtedy…
Hanna Ha